Fado by STASIUK ANDRZEJ

Fado by STASIUK ANDRZEJ

Author:STASIUK ANDRZEJ [Stasiuk Andrzej]
Language: pol
Format: epub
Tags: General Interest
Publisher: Nieznany
Published: 2010-12-03T17:16:47.988000+00:00


***

Mam siedem albo osiem lat i jest zima. Ide z ojcem cicha, spokojna ulica na przedmiesciach Warszawy. Nie pamietam, jak i po co sie tam znalezlismy, ale widze bardzo wyraznie szklisty chodnik, sterty zgarnietego sniegu i biala jezdnie. Ojciec trzyma mnie za reke, a ja od czasu do czasu podbiegam i slizgam sie na ciemnych taflach nagiego lodu. Snieg lezy na galeziach drzew, oblepia ogrodzenia i zelazne furtki. Dzien jest mrozny i bezwietrzny. Powietrze pachnie weglowym pylem. To jest won miejskich peryferii w tamtych czasach, gdy w zaulkach pojawialy sie ciezkie platformy ciagniete przez grubokosciste perszerony. Usmoleni mezczyzni w waciakach i uszankach sypali wegiel do wiklinowych koszy i znosili go do piwnic. Ale tamtego dnia uliczka byla zupelnie pusta i cicha. Z kominow snuly sie zoltoszare obloczki.Z tego sklada sie zycie, gdy probujemy je sobie wyobrazic jako pewna calosc – z oderwanych fragmentow, ktore zapadly w pamiec. Nie spaja ich zadna logika, zaden sens, poza tym, ze przydarzyly sie wlasnie mnie.

Jest styczen, siodma rano i wlasnie zbudzilem corke do szkoly. Krzata sie gdzies miedzy lazienka i kuchnia, a ja siedze w swoim pokoju, pije kawe i patrze w okno. Szare swiatlo zimowego poranka sprawia, ze odzywaja we mnie wszystkie swity dziecinstwa. Minelo wiele lat, jestem juz dorosly, moi rodzice sa starzy, od rodzinnego domu dziela mnie dziesiatki lat i setki kilometrow, ale to swiatlo switu nie zmienilo sie wcale. Patrze na nie i moge odtworzyc smak tamtych porankow, gdy mialem dziesiec lat. Moja corka powtarza moje gesty, powtarza moje uczucia. Zbudzona, niechetnie przeciaga sie, zwija w klebek pod koldra i probuje udawac, ze to przebudzenie jest przywidzeniem, ze za chwilke bedzie mogla powrocic w objecia cieplego snu. Nadchodzacy dzien jest chlodny, nieprzyjemny, wiec pierwsze minuty jawy lepiej sobie wyobrazac jako dalszy ciag bezpiecznej, przytulnej nocy. Do lazienki, do kuchni trzeba zejsc z polprzymknietymi oczami, by jak najdluzej przechowac w sobie senna cisze. Milczaca zjada sniadanie, myje zeby, a ja w tym czasie zapalam auto i czekam, az sie nagrzeje. Patrze na drzwi domu, zeby uchwycic ten moment, gdy wychodzi, kuli sie lekko pod uderzeniem zimnego wiatru i w koncu rusza na spotkanie nadchodzacego dnia.

Ta delikatna, krucha ciaglosc gestow i uczuc byc moze nadaje nam jakis ludzki sens. Nadaje sens temu, ze budujemy i ukladamy kolejne domy. Reszta wydaje sie tylko slepa koniecznoscia przetrwania gatunku albo wyrazem proznosci.

Oprocz miejsc i zdarzen, oprocz swiatla sa tez przedmioty, o ktorych pamiec wydaje sie niezniszczalna. Na przyklad zolty kubek z przezroczystego plastiku. Zapamietalem go jako pierwsza swoja wlasnosc. Mialem wowczas cztery lata i pojawil sie w moim zyciu jako cos bardzo waznego. Jesli mysle dzisiaj "mleko" albo "slodka herbata z cytryna", zjawia sie natychmiast jego obraz: zlocista miniaturka doroslego kufla do piwa. Caly tamten czas spowity jest polmrokiem, zanurzony w polcieniu i przypomina nieostra, czarno-biala fotografie. Nawet twarze ssa niewyrazne i rozmyte. Sprzety w mieszkaniu, fragmenty ulicy i podworka, widok z okna – to wszystko nie ma wyraznych barw ani konturow.. Prawem przedziwnego kontrastu tylko to dzieciece naczynie czy tez zabawka posiada wyrazny ksztalt i kolor.



Download



Copyright Disclaimer:
This site does not store any files on its server. We only index and link to content provided by other sites. Please contact the content providers to delete copyright contents if any and email us, we'll remove relevant links or contents immediately.